Komentarze: 1
Widziałam brzeg strumyka tymiankiem porosły,
gdzie drży fiołek,róża płacze,hiacynt ciąży od ziemi,a wiotki pierwiosnek
rośnie pod bujnym dachem wierzb i wiciokrzewów,pod rękę z dębami,
wśród róż płomiennych i mosiądzowych zalewów,
niekiedy tam nocą przybywam,przesiadując za dnia na polanie zielonej,
i spośród liści drzew i płomieni kwiatów spływa na mnie sen,
już syta jestem uciech i bojaźliwa zbudzenia,
pełna znużenia,
i las mi mówi,
śpij,
słodko śnij,
a ja w w serce,w wargę,w oko
twe utulnie i głęboko,
zapuszczę nieśmiertelny sen,
i rozrosną się konary sennych dziwów,
a gdy już,
płomienne róże i płomień zórz
cię ocuci,
wrócę cię to świata leśnych bajek,
a ja odpowiem mu znużonym przytaknięciem głowy,
i gdy sen na mnie zejdzie
i gdy sen ze mnie odejdzie
las się zbudzi razem ze mną,
ze słodkiego swego snu,
i tak powie,
niech cię zbudzi me posłowie,
znane ci wiejskie przysłowie,
że co własne,idzie na zdrowie,
choć nie zawsze,
ale mimo to,czas,
wracaj do domu,
okryj się wieńcem wonnych kwiatów,
i pójdź,
bo świat dziwów i senów nie dla człowieka tak często stworzony,
a ja pójdę,
otulona bukietem myśli,
i żegnając się machnę dłonią na oślep do tyłu,
kiedyś tu wrócę,
kiedyś,
niedługo,
we śnie...